





Zaczęło się od filiżanek, które ocalały z kompletu. Każda inna i nie do pary. Reszta filiżanek to czyste zauroczenie przed witryną sklepu z porcelaną i nie tylko.
Jak wyeksponować więc moją (nie)cenną kolekcję filiżanek ?
Miejsce w kuchni znalazło się bez problemu, gorzej było z dopasowaniem półeczki. Kupiłam więc listewkę z surowego drewna, obciełam ją na pasującą długość, wygładziłam na glanc papierem ściernym, zabejcowałam pod kolor mebli kuchennych (prawie się udało) i polakierowałam. Skłamałabym, jeśli powiedziałabym że wszystko zrobiłam sama. Zamocowanie półeczki powierzyłam mojemu mężowi, mnie odpadłaby pewnie cała ściana wiercąc dziury w kafelkach. Papier ścierny i resztę znalazłam w wiadomym miejscu… w pilnie strzeżonym schowku na narzędzia mojego męża.